[Paulina] Po długiej podróży autobusem, z przejściami (tj. objeżdżaniem korka pod Warszawą dzikim pędem dróżkami szerokości konia prowadzącymi między sadami i wioskami), dotarłyśmy w końcu na Okęcie. I... zatkało nas :D Co dalej :D Cóż, dla osób, które potrafią się zgubić 3 km od własnego domu to doprawdy było ciężkie pytanie :D Ale bez paniki - doszłyśmy do hali odlotów, znalazłyśmy organizatora wycieczki, oddałyśmy bagaż, zostało jeszcze tylko 1000 punktów kontrolnych i... czekałyśmy na samolot modląc się, by dolecieć jak najszybciej. Co ja gadam, by w ogóle dolecieć.... :D